Fantastyczne wrażenia z wersji Brut powtórzyły się i tu. Jednak najciekawszy jest smak tego wina. Wersja brut wymaga pewnego obycia z dużą kwasowością w winie i niewielkim cukrem resztkowym. Takie wina sa mocno kwaśne, wytrawne – nie każdemu przypadną do gustu.
Tutaj mamy szampana, którego pokochać może każdy!!
Lekko słodkawe odczucia ładnie balansują się z wysoką kwasowością wina. To świetny wybór dla tych, którzy potrzebują czegoś „na specjalną okazję” ale nie są wytrawnymi miłośnikami kwaśnych smaków. Bardzo przyjemne wrażenia! Delikatne, wyważone.
Wino oczywiście świetnie sprawdza się solo jako główny aktor wieczoru, ale równie dobrze może być łączone z lekkim i pysznym jedzeniem – sushi, delikatnie przyrządzone owoce morza przystawki.
Wino dostarczył dystrybutor.
]]>Sprawa cukru w szampanie (czy w winach musujących w ogóle) sprawia nieco trudności. Dlaczego? Bo dry w winach spokojnych oznacza wina o najniższej zawartości cukru – czyli wina odczuwane jako wytrawne. Natomiast w winach musujących jest nieco inaczej. I tak:
Szampan i wina musujące mają kalorie, jednak gdy zestawić je np z hamburgerem to wybór co o kolacji jest jasny
]]>To także opcja dla wszystkich, którzy w pobliżu nie mają sklepów specjalistycznych – czyli dla ogromnej większości Polaków.
A co to za butelka? To Champagne de Linieres.
Wino generalnie w sieci zbiera pozytywne recenzje. Nawet na Winicjatywie uniknęło chłosty. RedNacz pisze o nim:
Z degustowanych win dobre wrażenie zrobił Champagne De Linières, świeży, jabłkowy, przyjemnie półwytrawny, dostępny w bardzo konkurencyjnej cenie 69,99 zł – wart uwagi, gdy bez wydawania majątku chcemy mieć słowo „Champagne” na etykiecie.
Wino na pewno warte uwagi. Szampan w przystępnej cenie nie trafia się codziennie! Kolor ma delikatnie żółtawy, bardzo ciekawy i złożony nos gdzie na początku aromaty sera pleśniowego, orzechów, pieczonego chleba, które potem zyskują “jabłkowości” dzięki czemu po chwili pachnie nieco jak cydr. Oczywiście znacznie subtelniej i w sumie bardzo przyjemnie.
A w smaku zgrane, orzeźwiające i przyjemne, z nieco dominującą kwasowością, która zdaje się być silniejsza niż reszta wina. W finiszu orzechowo jabłkowe niuanse i miły wieczór gwarantowany.
Przyznam, że to jeden z ciekawszych budżetowych szampanów – pachnie bardzo ładnie, smakuje w porządku – można brać jak jest okazja i chodzić się nie chce
Życzę byście kupowali go codziennie w Żabce razem z bułeczkami i serkiem na śniadanie
]]>Klasyka od G.H. Mumm – Cordon Rouge – podstawowa i najbardziej klasyczna butelka Mumma. To wytwór Georga Hermana Mumma, to jego cuvee znajduje się w tym pięknym opakowaniu. Czerwona wstążka jest znakiem rozpoznawalnym chyba na całym świecie. To jedna z najpopularniejszych marek szampanów na świecie. To właśnie ta butelka z tą czerwoną wstążeczką stała się też ikoną całej wytwórni.
W środku głównie Pinot Noir, Chardonnay oraz Pinot Meunier + 1/4 dodatku „od serca” – z reservy – poprzedncih roczników. W środku szaleją Grand Cru i Premier Cru. Każdy szczep jest winifikowany osobno a dopiero później łączony, także z dodatkiem wspominanej reservy. A efekt – bajkowy!. Jak to mówią w Mumm – „Only the best”. Coś w tym jest.
A w środku?
Uwielbiam to w szampanach – to czego nie ma w cavie, w prosecco – to wino jest perliste. Niemal jak woda, niemal bez koloru. Jakby krystaliczne, błyszczące, usiane drobnymi (ukochanymi) bąbelkami. W nosie wyczuwalna jest skórka chleba i migdały. Wnosząc po aromacie wino jest mocno wytrawne, ze znaczną kwasowością, ożywcze. Czuć nieco melona ale głównie krystaliczna ożywczość. Jak woda mineralna tylko taka… doskonała. Jak się pij takie wina to faktycznei nabierasz przekonania ze moglbyś je pic na sniadanie. Gdyby tylko ktoś płacił… Bo butelka kosztuje najmarniej 200 PLN.
Ale trzeba przyznać – czasami warto zapłacić Szczególnie gdy macie naprawdę radosną okazję do świętowania. Bo do tego to wino nadaje się najlepiej. Do radowania, do cieszenia się! Idealnie sprawdzi się też do wytwornej kolacji – także tej przygotowanej z sercem i miłością w domu. Niech będzie lekka i wytworna, niech to Mumm gra główną rolę – jest pyszny!
Tą butelkę opisywaliśmy dzięki Pernod Ricard – dystrybutorowi. Dzięki! Było pysznie.
A tutaj poznacie 100 zasad protokołu- jak postępować z szampanem, jak chłodzić szampana, jak podawać szampana, jakie do szampana dobrać kieliszki – nie musicie traktować tego jako „konieczność”, potraktujcie jako wskazówki – gdy będziecie tak celebrować to wydarzenie to będzie ono naprawdę wyjątkowe!
]]>Tradycyjnie już do białych win i szampanów, świetnie sprawdzają się ryby, dlatego topping przybrałem wędzonym na zimno łososiem i czarnym kawiorem. Wbrew pozorom kawior nie jest taki drogi jak się uważa. Do zaspokojenia jednej imprezy wystarczy słoiczek za 15 zł. Jako podstawę toppingu użyłem połączenia serka typu Philadelphia oraz koziego twarogu. Aż się prosi, by przybrać wszystko świeżą figą, lecz fig zabrakło.
Krakersy zawierają wszystko, co kojarzy mi się z kuchnią śródziemnomorską: ryby, oliwki, parmezan. Twoi goście pokochają cię za taką przekąskę!
Przepis: Krakersy z anchois (ok. 20-30 sztuk)
Wykonanie:
1. Do tzw. food processor wrzuć anchois i oliwki i zmiel na gładką masę. Ser zetrzyj na drobnej tarce.
2. Do miski wsyp mąkę, sól, pieprz cayenne i dodaj zimne masło pokrojone w kostkę. Dodaj wcześniej zmieloną masę i ser. Ugniataj szybko do połączenia składników. Następnie chłódź w lodówce przez 20 minut.
3. Po tym czasie rozwałkuj ciasto na grubość 3-4 mm. W razie potrzeby podsyp mąką. Wykrawaj kieliszkiem małe krążki lub pokrój nożem w trójkąty.
4. Piecz na blasze wyłożonej papierem do pieczenia przez 10 minut w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni.
5. Podawaj z serem typu Philadelphia i/lub kozim twarogiem. Na to nałóż kawałki wędzonego łososia i kawior. Smacznego!
Wpis powstał przy współpracy z firmą Pernod Ricard, właścicielem marek win australijskich Jacob’s Creek oraz francuskich szampanów Mumm.
Autorem tekstu jest Tomek Czajkowski z bloga Magiczny Składnik.
]]>Już przy drugiej butelce szampana próżno było szukać choćby jednego kawałka. Co najciekawsze, moje quiche podawane na ciepło zaskakują płynnym serem, zatopionym we wnętrzu. Unexpected?
Przepis: Quiche z cukinią i gorgonzolą (24 sztuki, bez kruchego ciasta):
Wykonanie:
1. Zaczynamy od starcia cukinii na tarce. Posyp solą (jedna łyżeczka) i dokładnie wymieszaj. Odstaw na 20 minut i odsącz z wody.
2. Do miski wrzuć cukinię, jajka, mąkę, mleko i śmietankę, sól, pieprz do smaku i zmiksuj mikserem ręcznym lub elektrycznym. Tak, by cukinia się nie rozpadła. Wszystko powinno mieć konsystencję jogurtu z owocami.
3. Foremki posmaruj oliwą i posyp bułką tartą. Dzięki temu „babeczki” będzie łatwiej wyciągać. Do każdej z foremek wlej taką samą ilość ciasta, ale nie więcej niż 3/4 wysokości.
4. Pokrój lub pokrusz ser na mniejsze kawałki (ok. pół łyżeczki) i zatop je pod powierzchnią ciasta.
5. Piecz przez 20 minut w temperaturze 190 stopni.
6. Podawać do schłodzonego wina musującego, np. marki Jacob’s Creek lub szampana Mumm.
Wpis powstał przy współpracy z firmą Pernod Ricard, właścicielem marek win australijskich Jacob’s Creek oraz francuskich szampanów Mumm.
Autorem tekstu jest Tomek Czajkowski z bloga Magiczny Składnik.
]]>Nie ma szampan ze mną łatwo, ale to nic, i tak go uwielbiam. Ma w sobie to coś, to samo co każe Ci oglądać się za mijającą Cię maską Ferrari na ulicy i za czerwoną sukienką. Szampan jest sexy, pociąga! Jest jak młoda, atrakcyjna, zwariowana, ale kulturalna dziewczyna. Można na jej punkcie stracić zmysły, oszaleć!
W tym szaleństwie jest metoda, szczególnie jeśli ktoś inny sponsoruje ci tę przyjemność. Do naszej działalności popularyzującej bąbelki dołączyła firma Pernod Ricard, właściciel tak zacnych marek alkoholi jak Jacob’s Creek (australijskie wina), Mumm (szampany, którymi oblewają zwycięstwa kierowcy Formuły 1), Perrier-Jouët (wykwintne szampany). Przesyłka zawierała 6 różnych produktów, wypełnionych po brzegi bąbelkami.
Moim zadaniem było przygotowanie kilku potraw, które będą idealnie pasowały do tych win. Coś mi tu jednak nie pasowało. Jak to? Mam sam popijać szampana stojąc nad garami? Co to, to nie. Postanowiłem więc zaprosić kilku zaufanych przyjaciół. którzy równie jak ja lubią dobrze dobrze przygrzać i zjeść. No przynajmniej to ostatnie.
Wszystko miało odbyć się pewnej pięknej, słonecznej i upalnej niedzieli. Miał być piknik w jednym z warszawskich parków, miał być kocyk, 5 dań, gra w bule, badminton, schłodzony szampan, który wydawał się idealny by ugasić żar sierpniowego słońca. Czego chcieć więcej od dobrze spędzonej niedzieli? Kulminacja weekendu. Jak się okazało jednak, sprawiedliwościowi i ludowym przysłowiom stało się zadość – niedziela, dzień cwela… Niebo, chmurami zastąpiło, zbierało się na burzę, na deszcz. Zostaliśmy więc w mieszkaniu Fab Karolajny, która udostępniła apartament w celu przygotowania potraw na piknik, jak się później okazało pikniku w loggi.
Goście przybyli, godnie ubrani, paletki, koce pod pachą, więc trzeba było ich pomimo przeciwności losu godnie przyjąć. Nie będę już pisał i pokazywał na zdjęciach, że jednak po dwóch czy czterech butelkach rozścieliliśmy w końcu koc na podłodze w salonie. Mhm, zdjęcia do wiadomości redakcji..
Wracając do meritum. Zależało mi by impreza była zorganizowana z klasą, ale bez nadęcia. Mieliśmy się bawić na powietrzu, więc pomijając kwestię legalności tego zgromadzenia potrawy miały być proste, podawane na plastikowych talerzykach i kubeczkach, ale przygotowane z dobrej jakości składników. Jakbym zamknął oczy, widziałem sceny z filmu Maria Antonina i zdjęcia z prześmiewczego kanału na Tumblerze – Rich Kids od Instagram. Bo ja, drodzy państwo, piję szampana ironicznie.
Jak się okazało, każdy z zaproszonych gości miał swój unikatowy wkład w imprezę:
Kacper, już dawno zwolnił blogera Mr Vintage, co potwierdził swoim lekkim, piknikowym outfitem.
Agnieszka uczyła, niczym Jolanta Kwaśniewska bezę, jak otwierać szampana by nie uronić kropli. Ja bym pewnie wylał trochę by oddać cześć szampańskim bogom.
Adrian samodzielnie znalazł nową modę w męskim modelingu – male food design.
Fab Karolajna i Sandra swoim szaleństwem stanowiły idealną metaforę wybujałej natury win musujących
Czuję, że mój monolog od początku wieje dygresją. Co więc ugotowałem? Postawiłem na tzw. finger food. Coś co możesz porwać z talerza i przechodząc obok stołu, bo przecież nie będziemy siedzieli przy stole. Szampan kojarzy mi się z dynamizmem, potrawy powinny być dostępne na zawołanie.
Pierwsze na talerzu wylądowały moje popisowe (drugi raz je piekłem) kruche ciasteczka z anchois, parmezanem i czarnymi oliwkami. Krakersy te, są tak intensywnie pyszne w smaku, że równie dobrze można było by je zjeść same. Schować się z butelką szampana w szafie pożerając je na sucho. Nic z tego. Miało być z klasą i z kopyta, więc podałem je z kremem zrobionym z koziego sera, przykryte wędzonym łososiem lub czarnym kawiorem. Mało jadłem, gdyż tradycyjnie biegałem z nożem i lufą od aparatu. Cały ja.
Na drugi ogień poszedł łosoś, lecz z deka bardziej świeży bo surowy. Tatar z łososia podpatrzyłem w specjalnie zakupionej z okazji pikniku książki o kuchni francuskiej. Marynowany całą noc w morskiej soli i koperku z dodatkiem musztardy z Dijon. Wszystko to przykryte warstwą buforową cream cheese. Niestety nie było świeżych ostryg w sklepie (nie było nas na nie stać).
Czymś co mogę nazwać swoistym blockbusterem na przyjęciu były jednak mini quiche z cukinii, z zatopionym w środku kawałkiem gorgonzoli. Gwiazda wieczoru. Proste i genialne.
Ostatnim daniem, które nadawało się do fotografowania była tarta cytrynowa na deser. Niestety reszta potraw, czyli: bajgle z pieczonym kurczakiem i drożdżowy placek śliwkowy nie doczekały się końca baterii w moim Nikonie i będą się domagały powtórki z rozrywki, tym razem mam nadzieję na prawdziwym kocyku, w prawdziwym parku.
Wpis powstał przy współpracy z firmą Pernod Ricard, właścicielem marek win australijskich Jacob’s Creek oraz francuskich szampanów Mumm.
Autorem tekstu jest Tomek Czajkowski z bloga Magiczny Składnik.
]]>A teraz przedstawiamy
Jakie jest ciśnienie w butelce szampana? Kto to był Dom Perignon? Jak powstają bąbelki w szampanie? Czy wino musujące zawsze jest białe? Czy może być różowe lub czerwone?
Oto odpowiedzi!
Infografika stworzona przez kochambabelki.pl, dotrzechdych.pl oraz YourID.
]]>Do tego deseru świetnie sprawdza się wino musujące. Wiadomo. Jak do wszystkich truskawek. Może to być szampan jeśli cię stać, ale Lambrusco czy Prosecco też świetnie się sprawdzą.
Na szczęście w połowie lipca, kiedy piszę te słowa, można jeszcze dostać świetne truskawki. Wybierz te najładniejsze. Wszak potrawa ma głównie wartość estetyczną. Czekolada powinna być gorzka. Może być o 70% zawartości kakao. Można też eksperymentować i roztopić czekoladę z chlilli lub solą morską. Do odważnych świat należy!
Przepis: Truskawki w czekoladzie:
Wykonanie:
1. Truskawki opłucz i osusz delikatnie na ręczniku papierowym. Możesz zostawić szypułki. Będzie za co złapać.
Przepis pochodzi z bloga Magiczny Składnik
2. Zagotuj wodę w garnku, na to połóż metalową miskę i pokrusz czekoladę. Pozwól by roztopiła się na gładko. W tym momencie możesz poeksperymentować. Spróbuj dodać jakiegoś składniku by „wzbogacić” smak czekolady.
3. Truskawki maczaj w czekoladzie i układaj na talerzu szypułką do dołu. Gdy czekolada jest jeszcze gorąca, posyp migdałami i wstaw na godzinę – dwie do lodówki. Podawaj z winem musującym.
Wino musujące to według Wikipedii rodzaj wina o znacznym nasyceniu dwutlenkiem węgla. Dwutlenek wytwarza się w procesie fermentacji, w butelce bądź zbiorniku, lub jest sztucznie dodawany. Najbardziej znanym rodzajem wina musującego jest szampan.
I tu od razu pojawia się odpowiedź na to popularne pytanie -wino musujące to rodzaj wina a szampan jest jednym z rodzajów win musujących. Szampany powstają we francuskim regionie Szampanii i powstają według ściśle określonych procedur. Ale obok szampanów jest cała masa innych win musujących – cava (nie kawa), prosecco, lambrusco itp.
Zostańcie z nami – o tym wszystkim będzie na kochambabelki.pl
]]>